Strona główna » Fundamenty Miasta Nauki » Dlaczego powstało Miasto Nauki
Dlaczego powstało Miasto Nauki
→ Słowa
Oto cztery wypowiedzi wybitnych osób, które postanowiły podzielić się swoją myślą na temat głównych idei Miasta Nauki. Te wątki, wokół których zbudowaliśmy program obchodów EMNK 2024, to: nauka, która da nam przyszłość, życie zmienia naukę i nauka jako nowy przemysł Śląska. Zapraszamy do lektury.
Miasto Nauki
Rok Nauki dobiegł końca. Napisawszy to, uświadamiam sobie, że jest to zdanie wymagające niezbędnego uzupełnienia; trzeba dodać – dobiegło końca pewne ważne przedsięwzięcie, które przez 50 tygodni prezentowało osiągnięcia i dorobek nauki, wykazując jej znaczenie w życiu nowoczesnego społeczeństwa.
Mówimy więc o końcu „Roku Nauki” tylko z kronikarskiego szacunku dla chronologii tej inicjatywy, bowiem jeżeli czegoś nie powinniśmy robić, to ogłaszać „końca” roku (a właściwie „lat”) nauki, zwłaszcza gdy wkroczyliśmy wraz z wyborem Donalda Trumpa w nowy wiek (jeśli cokolwiek się „skończyło” w roku 2024, to wiek dwudziesty) szczególnie agresywnego wykorzystywania badań do tworzenia nowego podziału świata, w którym dostęp do najnowszych technologii i umiejętność ich wytwarzania wyznaczy różnicę między przyjaciółmi, wrogami i obsługującą ich „służbą” dopuszczaną jedynie do okruchów z pańskiego stołu.
To z jednej strony, a z drugiej – obskuranckie decyzje amerykańskiego prezydenta służące wyłącznie interesom wyborczym i zyskaniu poparcia wielkiego przemysłu wskazują, że polityka potrafi z nauką nie tylko się nie liczyć, ale wręcz głosić tezy z nauką sprzeczne. „Drill, baby, drill”: zmiany klimatyczne są przecież tylko „lewackim” wymysłem; plastikowe rurki są lepsze od papierowych, bo te „wybuchają”, a poza tym rekin i tak zeżre wszystko, co napotka na swojej drodze.
Dlatego nie ogłaszajmy „końca” roku nauki. Ale gdy mówimy o nauce, mamy na myśli (a katowicki Rok Nauki dowiódł tego dobitnie) nie tylko wielkie problemy i wielkie pieniądze niezbędne do ich rozwiązywania.
Ogłoszenie „końca” roku nauki byłoby brakiem szacunku dla pracy wykonanej w ciągu 50 tygodni, w których przedmiotem spotkań (tłumnie uczęszczanych) i konferencji były różne dziedziny zjawisk, jak „zimno” ludzkiego działania i ambicji, jak „podróże kosmiczne” zachowań i afektów, jak „humor” czy „miłość”. Z tak szerokiej panoramy zagadnień wynika, że wszelka nauka to doskonalenie sztuki (tak, sztuki!) uważnego namysłu nad życiem w całym bogactwie jego przejawów. Nauka jest uwagą poświęconą życiu, która sprawia, że nie ma w nim zjawisk nieważnych czy nieciekawych. Mówiąc krótko: nauka sprzeciwia się brakowi uwagi i niechlujnej pospieszności, jaką wykazujemy się (przy walnym udziale mediów społecznościowych) wobec świata.
Dogłębny namysł i cierpliwa niespieszność (postawy trudne, bowiem przeciwstawiające się zatrważającej płytkości, jaka dominuje w internetowym świecie) ustanawiają wspólnotę fizyka i metafizyka, medyka i kulturoznawcy, biologa i filologa. Wszyscy oni, każdy w swej dziedzinie i właściwymi jej metodami, starają się odpowiedzieć na pytanie: jak najlepiej i najmądrzej człowiek winien wpisywać się w świat, współ-pracować ze światem, który przecież nie jest wyłącznie „ludzki” i w żaden sposób do człowieka nie „należy”.
To, że mumpizm (znakomity termin na nowe rządy amerykańskiego big-techu ukuty przez Timothy Snydera) rozpoczął od zapowiedzi bezprawnego zagarnięcia nowych terytoriów i zmian nazewnictwa jako symbolicznego znaku hegemonii, nie jest w żadnej mierze przypadkiem. Trzeba koniecznie umieć to dostrzec, by ustrzec się przed cynizmem polityków.
Dlatego do wspomnianych dwóch elementów postawy naukowej (albo uniwersyteckiej) dodaję następny – konieczność krytycznej obserwacji już wcielanych w życie propozycji nowego urządzenia świata. Nie chodzi o prostą technofobię, ta nie miałaby sensu, lecz o niezbędną krytyczną refleksję wobec znoszącego wszelkie ograniczenia technooptymizmu.
O to, by nie dać sobie wmówić, że daleko idąca ostrożność (mówimy o „ostrożności”, nie o „odrzuceniu”) wobec tego rodzaju przedsięwzięć jak Artificial General Intelligence oznacza „zacofanie” i „wstecznictwo”. Przeciwnie – to obrona powagi ludzkiego myślenia, które dostrzega swoje możliwości, ale także swoje granice.

prof. Tadeusz Sławek
Rektor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach w latach 1996–2002
NAUKA DA NAM PRZYSZŁOŚĆ
Hasło „Nauka da nam przyszłość” ma dla mnie wyjątkowe znaczenie, zarówno jako lekarza, jak i naukowca. Od wieków to właśnie nauka była kluczem do rozwoju cywilizacji – to dzięki niej przekraczamy kolejne granice wiedzy, rozwiązujemy największe problemy ludzkości i tworzymy lepszą przyszłość. Dotyczy to zarówno technologii, gospodarki, medycyny, ekologii czy kosmosu. Nauka nie tylko poszerza nasze horyzonty, ale także daje nam narzędzia, by skutecznie mierzyć się z wyzwaniami współczesnego świata.
Co istotne, „Nauka” w najszerszym tego słowa znaczeniu, ze wszystkimi swoimi dziedzinami jest ważna dla przyszłości – pojęcie „zrównoważony rozwój” wydaje się w dzisiejszym świecie kluczowe. Nie tylko szybki rozwój nowoczesnych technologii, ale ewolucja etyki, filozofii, nauk społecznych, nauk o zdrowiu określą naszą przyszłość. Co będzie wiodącym kierunkiem rozwoju, a co będzie za nim nadążać ? Ważne, abyśmy zachowali równowagę.
Hasło „Nauka da nam przyszłość” jest dla mnie również przypomnieniem, jak ważna jest edukacja. Bez edukacji nie ma nauki. Trudno bez niej jest osiągnąć sukces, spełnić marzenia, czy znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Współczesny świat zmienia się w niesamowitym tempie, a przyszłość należy do tych, którzy potrafią się dostosować, uczyć nowych rzeczy i rozwijać swoje umiejętności. W erze cyfrowej potrzebne jest nie tylko zdobywanie wiedzy, ale także umiejętność jej wykorzystania – kreatywne myślenie, analiza informacji i zdolność do rozwiązywania problemów.
Jako profesor medycyny i kardiolog, patrzę na hasło „Nauka da nam przyszłość” także przez pryzmat medycyny – dziedziny, w której postęp naukowy bezpośrednio ratuje życie. Współczesna nauka daje nam narzędzia, dzięki którym możemy nie tylko skuteczniej leczyć, ale i zapobiegać chorobom, przewidywać ich rozwój i personalizować terapię. To właśnie nauka otwiera drzwi do przyszłości, w której choroby nie będą już wyrokiem, a medycyna stanie się bardziej skuteczna, precyzyjna i dostępna dla każdego.
Pewnie mamy czasem wrażenie, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć wizji przyszłości. I chyba nie jesteśmy –
bez względu na to, czy zajmujemy się nauką, czy nie. Natomiast nasze małe cegiełki tworzone każdego dnia w dobrym celu będą z pewnością elementem przyszłości.

prof. Katarzyna Mizia-Stec
Prorektor ds. nauki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach
ŻYCIE ZMIENIA NAUKĘ
Świadome zamieszkiwanie świata to nieustanna konfrontacja własnych założeń z chaosem rzeczywistości, a to oznacza, że nasza obecność objawia się w aktywnym udziale w jego interpretowaniu, przekształcaniu i tworzeniu. Żadnego z wniosków wyrosłych na gruncie tego doświadczenia nie sposób jednak uznać za oczywisty, pewny, czy trwały, a samej rzeczywistości – za przewidywalną, czy logiczną – tym bardziej, gdy poddaje się działaniu niekontrolowanych zmiennych: polityki, ekonomii, klimatu, czy po prostu ludzkiej natury. Życie jako ekosystem, który znajduje swoją treść i formę za pomocą subiektywnych codzienności bardzo często wytwarza swoje sensy poza przyjętą przez nas logiką, metodą czy dowodem.
Tym samym również badań nie sposób prowadzić w izolacji od świata – tak jak nie da się zatrzymać wkraczającego w sterylne laboratoria powietrza, niosącego ślady spalonych lasów, przemysłowych wyziewów czy mutujących wirusów. Nauka, choć dąży do obiektywności, nie jest wolna od kontekstu – to właśnie życie wymusza na niej korekty, zmienia priorytety, podważa autorytety i burzy pewniki. Porowata i rozmyta granica życia i nauki staje się obszarem interakcji oraz oddziaływań sił, połączeń i zależności. Zanurzenie nauki w świecie oznacza więc splątanie z jego sprzecznościami i głębokie uwikłanie w najróżniejsze interesy społeczne i kulturowe.
Przekształcanie otoczenia poszerza jak dotąd horyzont wyłącznie ludzkiej cywilizacji, a ponieważ każda innowacja wymaga materialnej podstawy, sprowadza nasze środowisko do roli źródła zasobów i koniecznych do produkcji surowców. Historia pokazuje, że rozwój nie jest abstrakcyjną ideą, lecz ścieżką ściśle powiązaną z tym, co materialnie dostępne – od epoki kamienia, przez erę żelaza i węgla, aż po dzisiejszą gospodarkę opartą na litowo-kobaltowym krwiobiegu technologii.
Współczesna droga wiodąca z Doliny Krzemowej w kierunku pierwiastków ziem rzadkich odsłania dzisiaj przed nami brutalną rzeczywistość współczesnej nauki i technologii, które – wbrew idealistycznym narracjom o innowacyjności i postępie – są w istocie zakładnikami geopolityki, surowcowej zależności i bezwzględnej walki o dominację. Nauka nie jest tu wyłącznie neutralnym obserwatorem, ale kluczowym motorem tej ekspansji, podczas gdy rzeczywistość w przeciwieństwie do jej abstrakcyjnej „natury” ma swoje granice i progi wytrzymałości. Obsesja innowacji bez refleksji nad surowcową i polityczną rzeczywistością prowadzi do powtarzania schematów nowoczesnego kolonializmu, wyzysku i konfliktów. Zamiast ślepego dążenia do nowych gadżetów i przełomów, konieczna jest uczciwa dyskusja o tym, kto kontroluje surowce, komu służą technologie i kto ponosi koszty tego „postępu”.
Czy nauka da nam odpowiedź na pytanie, jak odwrócić się od dotychczasowych sposobów życia opartych na abstrakcyjnej logice niekończącego się wzrostu i nieskończonego wydobywania zasobów – czy pozwoli odzyskać stabilną równowagę i nauczyć się żyć w relacji z innymi – w „świecie, w którym mieści się wiele światów”?
Być może kluczowe pytanie nie dotyczy jedynie tego, czy nauka wskaże nam rozwiązanie, ale czy będziemy gotowi je przyjąć. Czy zdołamy wyjść poza abstrakcyjne modele i dostrzec rzeczywistość w jej pełni – jako sieć powiązań, współzależności i światów, które nie muszą się wykluczać, lecz mogą współistnieć? Odpowiedzi na te pytania nie znajdziemy wyłącznie w laboratoriach czy raportach – musimy ich szukać w sposobie, w jaki żyjemy, współpracujemy i podejmujemy decyzje. Nauka może nas prowadzić, ale to życie – wielogłosowe, nieprzewidywalne, uwikłane w materię i relacje – wystawi nas na ostateczną próbę.

prof. Grzegorz Hańderek
Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach
Nauka. Nowy przemysł Śląska
Dziś wiemy już na pewno, że bez nauki i dobrej edukacji nie zmienimy jakości życia na Śląsku; nie przyciągniemy nowych mieszkańców; nie zatrzymamy najzdolniejszej młodzieży.
Ta świadomość nie jest nowa. Wbrew temu, co mówi się na temat Śląska i jego uwięzienia w przemysłowym modelu cywilizacyjnym, w ciągu półwiecza dokonały się tu dwa wielkie skoki transformacyjne – powstanie ośrodków wielkiej medycyny w Katowicach i Zabrzu oraz spektakularny rozwój kultury: muzyki, filmu, plastyki, architektury, literatury. Symbolizuje tę zmianę katowicka Strefa Kultury, ale jej zasięg obejmuje cały region. Czas na trzeci skok.
Ośrodki naukowe istnieją na Śląsku od międzywojnia, ale przyszedł czas, żeby uznać naukę za priorytet rozwojowy województwa, widząc w nich jego kluczowy kapitał kulturowy i gospodarczy.
Nauka to dobro naturalne, równie ważne dla regionu, jak paliwa kopalne czy przemysł z nimi związany, które zbudowały pierwszy sukces cywilizacyjny. Nauka stosowana, czyli przemysł wydobywczy i ciężki, dała nam nowoczesność, relatywnie wysoki poziom życia, pracę, wpłynęła na dynamiczny rozwój miast. Tak powstała cywilizacyjna atrakcyjność Śląska i Zagłębia, które przez dwa wieki przyciągały ludzi z Polski i Europy w poszukiwaniu pracy, zysku, ale i miejsca do życia. Wytworzyły również unikalną kulturę techniczną – efekt wielopokoleniowej pracy w środowisku skomplikowanych maszyn i złożonego podziału pracy.
Praca przemysłowa stała się tym razem laboratorium społecznym, w którym testowano pokojową i efektywną współpracę ludzi różnych kultur i języków. Społeczność tę cechuje brak lęku przed maszynami, wysoki poziom kompetencji technicznych oraz skłonność do innowacji Transformacja cywilizacyjna Śląska i Zagłębia nie oznacza zerwania z ich unikalną tożsamością.
Przeciwnie, daje ona znakomite oparcie do budowania kultury innowacji i przemysłów inteligentnych właśnie, bardziej niż gdzie indziej. I podobnie jak od wieków, w niedalekiej przyszłości przemysł nauki i edukacji będzie zatrzymywać i przyciągać pracowników i mieszkańców z różnych stron Polski i świata. A przede wszystkim najzdolniejszych młodych ludzi ze Śląska i Zagłębia.
W pierwszym rzędzie jednak nauka i edukacja stanowią środki spłaty długu zaciągniętego wobec wielu pokoleń mieszkańców, dotkniętych wyniszczającą zdrowie pracą, dewastacją ekologiczną środowiska, rabunkową eksploatacją złóż kopalnych, problemami społecznymi typowymi dla obszarów przemysłowych.
Powinnością uczelni, miasta i regionu jest podejmowanie szerokiej, wielodziedzinowej współpracy celem systemowego diagnozowania i modelowania rozwiązań problemów, z jakimi boryka się miasto i region. Nie sposób uczynić tego osobno. Nauki chemiczne i biologiczne, medycyna i technika, nauki społeczne, humanistyka i edukacja muszą w tym celu współpracować z sobą i z jednostkami samorządowymi oraz podmiotami gospodarczymi regionu.
Publiczne uczelnie województwa winny być wielkim publicznym think-tankiem w służbie mieszkańców regionu – budować jego odporność na wstrząsy i kryzysy, wzmacniać przewagę konkurencyjną w kraju i w Europie.
