Poznaj odpowiedzi ekspertów:

Chcesz wiedzieć, jaki jest skład powietrza, którym oddychasz? Chciałbyś poznać skład gleby, w której hodujesz warzywa? Zastanawiasz się, jak poprawić jakość życia Twoich dzieci? Rozmyślasz, jak włączyć się w badania naukowe związane z eksploracją kosmosu? Może chcesz dowiedzieć się czegoś o naukowych podstawach planowania przestrzeni miejskiej? W Konsorcjum Akademickim – Katowice Miasto Nauki pracuje blisko 10 tysięcy osób gotowych, by służyć wiedzą ekspercką i udzielić odpowiedzi na powyższe pytania i wiele innych! Wszystko w ramach akcji „Zapytaj naukowca” , która daje możliwość zadawania nurtujących pytań i poszukiwania odpowiedzi na naukowe problemy wspólnie z ekspertami i naukowcami z różnych dyscyplin.

Do udzielania odpowiedzi zaprosiliśmy naukowców z siedmiu uczelni publicznych tworzących Konsorcjum Akademickie – Katowice Miasto Nauki, w skład którego wchodzą:

  • Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach,
  • Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach,
  • Akademia Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach,
  • Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach,
  • Politechnika Śląska w Gliwicach,
  • Śląski Uniwersytet Medyczny oraz Uniwersytet Śląski w Katowicach.

Wierzymy, że Miasto Nauki to miejsce, w którym problemy identyfikuje się i rozwiązuje z wykorzystaniem metody naukowej, dlatego niezależnie od wieku, zainteresowań czy miejsca zamieszkania zachęcamy do zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi!

Plamy tego typu rzadko są objawem obecności bakterii. Ewentualnie mogą być śladem po nich, ale pranie nawet w niskiej temperaturze powinno zniszczyć większość bakterii (mechanicznie, chemicznie lub termicznie). Plamy z barwnej żywności (soków, kolorowych owoców czy wina) to substancje barwnikowe o różnym składzie chemicznym (jest ich zbyt dużo, by je tutaj wymieniać) i one same mogą wykazywać nawet aktywność antybakteryjną – tak działa na przykład kurkuma czy szafran. Dlatego raczej nie będą one pożywką dla kolejnych bakterii. Substancje takie jak cukry czy białka, którymi bakterie się żywią, szybko się spiorą.

Niestety niektóre z tych barwników mają wysoką zdolność do wiązania się z włóknami odzieży, zwłaszcza naturalnymi, takimi jak bawełna (w chemii mówi się wówczas o powinowactwie). Dawniej były nawet wykorzystywane do barwienia tkanin.

Okazuje się, że temat wcale nie jest trywialny, a przemysł środków piorących notuje milionowe obroty.

Dobrym sposobem na takie plamy jest użycie substancji o wyraźnym pH (wyższym lub niższym niż obojętne), a więc na przykład sody oczyszczonej (jako substancji zasadowej) lub octu (jako substancji kwaśnej). Trudno tu wyrokować, co sprawdzi się w konkretnym przypadku. Na plamy tłuste może zadziałać alkohol. Plamę moczymy w tych substancjach (jednej albo drugiej, ale nigdy w obu, bo się neutralizują), po czym pierzemy w możliwie wysokiej temperaturze.

W przypadku plam białych można oczywiście użyć wybielacza. Ewentualnie niewielka ilość nadwęglanu sodu (bez problemu da się go kupić w internecie) może zadziałać zarówno w przypadku białych, jak i kolorowych ubrań. Nadwęglan mieszamy z wodą i moczymy w tym plamę przez chwile, po czym dodajemy go trochę do prania. Uwaga: w przypadku takiego rozwiązania stosujemy niewielką ilość i robimy to na własne ryzyko, bo choć jest środkiem łagodnym, może odbarwić nie tylko plamę.

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

  1. Proces starzenia jest bardzo złożony, o czym świadczyć może mnogość teorii próbujących tłumaczyć zmiany zachodzące w organizmie w trakcie tego procesu. Mało zatem prawdopodobne, aby włączenie tylko jednej substancji miało kluczowe znaczenie we wpływie na długowieczność. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy nie istnieje żaden farmaceutyk, który w sposób kontrolowany zwiększałby liczbę histonów lub prowadził do zagęszczenia helisy DNA. Badania wskazują, że nie tylko zmiana liczby histonów, ale również ich warianty i ich modyfikacje chemiczne mogą uczestniczyć w procesie starzenia się. 

Przykłady:

Badania na myszach wykazały, że wariant histonu H3.3 (który różni się od formy kanonicznej czterema aminokwasami) gromadzi się w różnych tkankach podczas starzenia się. Co więcej, wariant H3.3 wiązał się z procesami starzenia u niepasożytniczego nicienia Caenorhabditis elegans. Histony mogą podlegać modyfikacjom posttranslacyjnym. W zależności od histonu i rodzaju modyfikacji (takimi jak na przykład metylacja, acetylacja, fosforylacja i ubikwitynacja) zmiany te mogą uczestniczyć w zmianie profilu ekspresji genów związanych z procesami starzenia się. Badania przeprowadzone na Caenorhabditis elegans wykazały, że trimetylacja lizyny w histonie H3 (H3K4me3) może negatywnie wpłynąć na długowieczność. Podobne obserwacje wykazano w analizach dotyczących owadów z rodzaju Drosophila. Badanie przesiewowe dotyczące przeżycia drożdży Saccharomyces cerevisiae ujawniło niedobór metylacji H3K36, co powodowało skrócenie długości życia. Należy zatem podkreślić, że badania te dotyczyły organizmów znacznie prostszych niż organizm człowieka. 

 

  1. Ograniczenie pozareplikacyjnych czynników degeneracyjnych jest możliwe w – nomen omen – ograniczony sposób. Jednym ze sposobów jest stosowanie związków, które chronią komórki przed stresem oksydacyjnym. Stres oksydacyjny jest jednym z głównych czynników przyczyniających się do pozareplikacyjnej degeneracji komórek. Przykładami antyoksydantów (przeciwutleniaczy) są kwas askorbinowy, α-tokoferol, selen oraz acetylocysteina.

Według naszej wiedzy badania nad zastosowaniem epitalonu były prowadzone jedynie na myszach i organizmach modelowych (np. Drosophila) i to dekadę temu. Epitalon jest syntetycznym krótkim peptydem składający się z czterech aminokwasów (alaniny, kwasu glutaminowego, kwasu asparaginowego i glicyny), opartym na naturalnym peptydzie zwany epithalamionem. Ten krótki peptyd jest znany już od ponad 30 lat. Początkowo substancja została znaleziona w ekstraktach z mózgów zwierząt. U samców szczurów powoduje ona bezpośrednie działanie antyoksydacyjne, ale także stymuluje ekspresję SOD, ceruloplazminy i innych enzymów o działaniu antyoksydacyjnym. Należy jednak podkreślić, że doświadczenia przeprowadzane na zwierzętach nie zawsze są jednoznacznie przekonujące. Motywowane jest to faktem odmienności gatunkowej między ludźmi a zwierzętami oraz tym, że każdy gatunek funkcjonuje w odmienny sposób, na podstawie typowej fizjologii i indywidualnego kodu genetycznego. Organizmy ludzkie i zwierzęce, ze względu na wspomniane różnice, reagują inaczej na dane substancje czy czynniki zewnętrzne (przykładowo: cyjanek potasu to jedna z najbardziej niebezpiecznych trucizn dla ludzi, w przeciwieństwie do królików, w przypadku których przyjęcie nawet podwójnej dawki tej substancji nie spowoduje zgonu). Trudno zatem wnioskować na podstawie obecnie dostępnych danych o wpływie zaaprobowanej suplementacji na długość życia oraz o bezpieczeństwie jej użycia u człowieka.

Piśmiennictwo:

Saul D, Kosinsky RL. Epigenetics of Aging and Aging-Associated Diseases. Int J Mol Sci. 2021 Jan 2;22(1):401. doi: 10.3390/ijms22010401. PMID: 33401659; PMCID: PMC7794926.

Soto-Palma C, Niedernhofer LJ, Faulk CD, Dong X. Epigenetics, DNA damage, and aging. J Clin Invest. 2022 Aug 15;132(16):e158446. doi: 10.1172/JCI158446. PMID: 35968782; PMCID: PMC9374376.

Liguori I, Russo G, Curcio F, Bulli G, Aran L, Della-Morte D, Gargiulo G, Testa G, Cacciatore F, Bonaduce D, Abete P. Oxidative stress, aging, and diseases. Clin Interv Aging. 2018 Apr 26;13:757-772. doi: 10.2147/CIA.S158513. PMID: 29731617; PMCID: PMC5927356.

Yue X, Liu SL, Guo JN, Meng TG, Zhang XR, Li HX, Song CY, Wang ZB, Schatten H, Sun QY, Guo XP. Epitalon protects against post-ovulatory aging-related damage of mouse oocytes in vitro. Aging (Albany NY). 2022 Apr 12;14(7):3191-3202. doi: 10.18632/aging.204007. Epub 2022 Apr 12. PMID: 35413689; PMCID: PMC9037278.

dr hab. n. med. Joanna Strzelczyk, profesor SUM
Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach

W pięknie ilustrowanej książce pt. „Co to jest szkoła?” (Luca Tortolini, Marco, Soma) można przeczytać, że „wszystkie dzieci w szkole tworzą grupę: wymieniają się pomysłami, długopisami i gumkami, a czasem także kanapkami, numerami telefonów albo uściskami dłoni. W ten sposób rodzą się przyjaźnie. […] W szkole wszystko się łączy i przeplata, żebyś nauczył się żyć w zgodzie z samym sobą i całym światem. […] Szkoła to miejsce otwarte, nawet gdy ma zamknięte okna i drzwi. To przestrzeń pełna pomysłów i słów. Za ich pomocą możesz zbudować nowe, lepsze jutro: różnorodne i wielobarwne, a przez to ciekawe i piękne”. Szkoła może być miejscem spotkań i współpracy uczniów, nauczycieli, rodziców, zaproszonych gości, przestrzenią do nauki, wymiany pomysłów i doświadczeń, wyciągania wniosków z popełnianych błędów, testowania rozwiązań, zawierania przyjaźni… Jest potrzebna, ponieważ stanowi jedną z opcji do wyboru, na którą można się zdecydować realizując obowiązek nauki.

 

dr Magdalena Christ
doktor nauk społecznych w zakresie pedagogiki
adiunkt w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

  1. Chciałam się dowiedzieć jak udowodnić zmianę stosunków wodnych na sąsiednich działkach/gruntach?
  2. Jakie badania są do tego potrzebne?
  3. Jakie dowody trzeba przedstawić?
  4. Jaki konkretny naukowiec ( imię nazwisko) się tym zajmuje?
  5. Jaki jest koszt takiej ekspertyzy?
  6. Jak można rozwiązać problem zalewania działki?

Odpowiedź zacznę od czwartej części pytania – taki problem może rozwiązać hydrogeolog z uprawnieniami, który sporządzi opinię hydrogeologiczną. Gdzie szukać takiego hydrogeologa? Jest wiele firm geologicznych (można wygooglać: hydrogeolog, opinie hydrogeologiczne, badania hydrogeologiczne i.t.p.), które zapewne podejmą się takiego zadania. Nie chcę podawać konkretnej nazwy takiej firmy, bo wybór zależy od miejsca zamieszkania (najlepiej, żeby siedziba firmy była blisko wspomnianej działki – wtedy zmniejszają się koszty transportu), obłożenia danej firmy zadaniami (firma, która realizuje duże zadanie np. dla polskiego lub zagranicznego kontrahenta może zaproponować dość odległy termin). Poza tym wybór spośród kilku takich firm pozwala wybrać ofertę najkorzystniejszą cenowo.

I teraz odpowiedź na piątą część pytania – koszty są oczywiście różne i zależne od konieczności przeprowadzenia badań i ich rodzaju. Myślę, że ogólnie trzeba liczyć się z kosztami na poziomie 1000 – 2000 zł. Będzie to również zależeć od zakresu zadań: czy opinia ma dotyczyć tylko udowodnienia zmiany stosunków wodnych czy również ma pokazać problem zalewania działki i możliwe rozwiązania.

Odpowiedź na trzecią część pytania jest stosunkowo najprostsza – dowodem na zmianę stosunków wodnych będzie właśnie wspomniana opinie hydrogeologiczna sporządzona przez hydrogeologa z uprawnieniami. Zwracam uwagę aby osoba podpisująca taką opinię oprócz imienia i nazwiska podała swój numer uprawnień geologicznych, w tym wypadku powinna to być kategoria czwarta lub piąta (kategorie hydrogeologiczne). Lista osób z posiadających uprawnienia z podziałem na kategorie znajduje się na stronie Ministerstwa Klimatu i Ochrony Środowiska: https://bip.mos.gov.pl/uprawnienia-geologiczne/wykaz-osob-posiadajacych-uprawnienia/

Odpowiadając na drugą część pytania muszę zastrzec, że bez rozpoznania terenowego nie mogę udzielić precyzyjnej odpowiedzi. Sądzę, że hydrogeolog zajmujący się tą sprawą będzie musiał przybyć na tę działkę co najmniej dwukrotnie: raz aby wstępnie rozpoznać problem i ustalić właśnie zakres terenowych badań hydrogeologicznych, a drugi raz – aby te badania przeprowadzić. W zależności od sytuacji terenowej najprostsze badania mogą obejmować: obserwacje wydajności źródeł (jeśli takie źródła są w pobliżu działki) wraz z poszukiwaniem informacji archiwalnych o wydajności tych źródeł w latach wcześniejszych; pomiary wielkości przepływu w ciekach w pobliżu działki; obserwacji stanów wody w studniach, ustalenie w drodze kartowania hydrogeologicznego oraz z wykorzystaniem map hydrogeologicznych charakteru tych zmian stosunków wodnych. Jeśli hydrogeolog dojdzie do wniosku, że konieczne jest wykonanie urządzenia do obserwacji położenia zwierciadła wód na działce (piezometru) to koszt może trochę wzrosnąć. Mogą być konieczne do wykonania również badania geofizyczne (ok. 2000 zł za jeden profil). Hydrogeolog będzie też musiał ustalić czy w ostatnim czasie nie zaszły w okolicy, jakieś istotne dla stosunków wodnych zmiany, np. czy nie zaprzestano odwadniania nieczynnej kopalni, czy na sąsiednich działkach nie powstały studnie głębinowe, czy w ramach regulacji rzek nie uszczelniono koryta albo czy w pobliżu nie powstaje duży obiekt budowlany, którego wykopy fundamentowe sięgają bardzo głęboko (np. kilka podziemnych kondygnacji).

Odpowiedź na pierwszą część pytania, w świetle tego co przedstawiłem dotychczas, nie jest możliwa bez dokładnej lokalizacji wspomnianej działki, badań hydrogeologicznych, o których napisałem w odpowiedzi na część drugą pytania. Istotne jest również czy problem zmian stosunków wodnych dotyczy większego obszaru (np. kilku wsi, całej gminy) czy też jest problemem lokalnym (kilka sąsiednich działek). Ważny jest również kierunek tych zmian: czy notujemy obniżenie się poziomu wody czy jej podwyższenie? Biorąc pod uwagę szóstą część pytania przyczyny mogą być następujące:

  • podniesienie się zwierciadła wód podziemnych spowodowane zaprzestaniem odpompowywania wód z zamkniętej już kopalni,
  • wyłączenie studni głębinowych znajdujących się w pobliżu,
  • podpiętrzenie wód w rzekach i ciekach powierzchniowych (budowle hydrotechniczne),
  • likwidacja starorzeczy, bagien i innych obszarów, gdzie woda gromadzi się w sposób naturalny,
  • zły stan urządzeń melioracyjnych (rowy, kanalizacja deszczowa), których zadaniem jest odprowadzanie nadmiaru wody deszczowej w okresach spiętrzeń (roztopy, deszcze nawalne),
  • uszczelnienie warstwy przypowierzchniowej gruntu (np. wyasfaltowanie) co powoduje, że woda opadowa nie ma możliwości wsiąkania i spływa grawitacyjnie po powierzchni ziemi,
  • niekorzystne zmiany ukształtowania terenu na sąsiednich działkach.

dr Piotr Siwek
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Wydział Nauk Przyrodniczych
Instytut Nauk o Ziemi 

Na początku muszę stwierdzić, że na WNP UŚ nie jest wcale tak źle z tym rozwojem studentów. Studenci realizują projekty samodzielnie lub w zespołach złożonych samych studentów, studentów i promotorów lub studentów i szerszej grupy naukowców, wśród których są też profesorowie. Dla przykładu – w ubiegłym roku realizowany był projekt ogólnouczelniany „Uczelnie Przyszłości”, w ramach którego studenci dostawali 10 000 złotych na realizację swojego pomysłu. Warunek był taki, że student musiał znaleźć sobie opiekuna naukowego spośród nauczycieli akademickich (niekoniecznie z WNP) i musiał przedstawić dość szczegółowy plan co ma być zrobione i jaki będzie efekt końcowy tego projektu. Z WNP (tylko z części sosnowieckiej) udział wzięły dwie osoby z bardzo dobrym skutkiem.

Frustracja osoby zadającej pytanie może wynikać z faktu, że wiadomości o naborach do projektów nie wiszą na każdej tablicy ogłoszeniowej, a dotarcie do takich wiadomości jest utrudnione. Tutaj polecam bieżące monitorowanie „Wiadomości Studenckich” dystrybuowanych drogą mailową do wszystkich studentów posiadających konto w domenie us.edu.pl. Również zakładka „student” na stronie internetowej UŚ może pomóc w tym zakresie.

Uczestnictwo w projektach, badaniach podstawowych najlepiej realizować poprzez wybór odpowiedniego promotora. Jeżeli twój promotor nie składa wniosków o granty, nie jest członkiem zespołów projektowych to oczywiście nie możesz liczyć na udział w takich projektach. Trzeba więc interesować się życiem naukowym i patrzeć, kto ma tutaj duże osiągnięcia.

I ostatnia sprawa – trzeba mieć swoje zainteresowania, artykułować je (np. poprzez udział w kołach naukowych, organizacji wydarzeń promocyjnych na wydziale). I oczywiście – sprawnie posługiwać się językiem obcym. Profesorowie i inni nauczyciele również obserwują studentów, wyłapują tych którzy wykazują się zdecydowanie wyższym poziomem wiedzy w zakresie swoich zainteresowań i jeśli widzą możliwość udziału studenta w prowadzonych badaniach to często korzystają i jego pomocy. Znam wiele prac magisterskich, które powstały w wyniku badań przewidzianych w grantach (w tym również badań polarnych, wiążących się np. z wyjazdem na kilka miesięcy na Spitsbergen). Nie zawsze wiąże się to z wynagrodzeniem, ale często – tak. Dlatego szanowna Studentko, Studencie pokaż w czym jesteś dobra/y, a znajdziesz możliwości rozwoju naukowego.

dr Piotr Siwek
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Wydział Nauk Przyrodniczych
Instytut Nauk o Ziemi 

Uniwersytet Śląski w Katowicach oferuje osobom zainteresowanym podjęciem pracy w uczelni 2 główne ścieżki rozwoju zawodowego – na stanowiskach w grupie nauczycieli akademickich oraz w obszarze administracji akademickiej. Informacje o aktualnie prowadzonych procesach rekrutacji na wolne stanowiska pracy publikowane są na stronie uczelni oraz w dodatkowych portalach (np. Akademicka Baza Ogłoszeń, Euraxess). Osoby kandydujące składają aplikację w sposób podany w ogłoszeniu i, po zakwalifikowaniu się do kolejnego etapu rekrutacji, zapraszane są do udziału w spotkaniach z komisjami prowadzącymi postępowanie. Komisje udzielają rekomendacji do zatrudnienia osobie, której kandydatura w najwyższym stopniu spełnia profil wymagań wskazanych w ogłoszeniu. Decyzję o zatrudnieniu podejmują władze uczelni.

 

Wszystkich zainteresowanych pracą w Uniwersytecie zachęcamy do zapoznania się ze stroną Jak pracujemy oraz zakładką Oferty pracy

Katarzyna Więcek-Jakubek
Kierownik Działu HR 

Zagadnienie jest dość złożone i trudno udzielić jednoznacznej (zawsze słusznej) odpowiedzi. Wiele zależy od konkretnego przypadku, rodzaju, ilości oraz jakości składników a także typu przetworu. Jednak można pokusić się o wytypowanie pewnych ogólnych zasad rządzących jakością takich przetworów oraz wpływem ich konsumpcji na zdrowie. Po pierwsze zatem spożywanie fermentowanej żywności w szczególności przetworów mlecznych, owocowo-warzywnych ma pozytywny wpływ na nasze zdrowie i nie licząc pewnych specjalnych przypadków np. nadmiernej konsumpcji zawsze wiąże się z korzyściami zdrowotnymi. Podczas takiej fermentacji zachodzi szereg przemian biochemicznych, które również zależą od wielu czynników ale najważniejszym elementem jest przetworzenie laktozy (oraz fruktozy czy glukozy) zawartej w mleku na kwas mlekowy, aldehyd octowy i pochodne. Z tego powodu mogą być bezpiecznie spożywane przez osoby (większość) z nietolerancją laktozy. Dodatkowo w wyniku pracy bakterii pojawia się w nim więcej niektórych witamin (zwłaszcza kw. foliowego) oraz ważnych aminokwasów. Same bakterie natomiast przyczyniają się do odbudowy mikroflory jelitowej przez co jogurty czy kefiry uważa się za probiotyki. Co istotne podczas fermentacji powstają też pewne ilości antyoksydantów a zwiększona kwasowość i obecność witaminy C wraz z kwasem mlekowym mogą mieć działanie stabilizujące na większość antyoksydantów czy polifenoli obecnych w owocach. Efekt ten jest szczególnie silny w przypadku owoców ciemnych (jagody, wiśnie, porzeczka oraz czekolada czy zielona herbata). Zatem w tym świetle można uznać że jogurt z dodatkiem owoców/soku będzie miał nawet więcej tych ważnych substancji. Podobnie jeśli zmieszamy jogurt naturalny z warzywami nie spowodujemy „zniszczenia” antyoksydantów. Pojawiają się nawet pojedyncze badania wskazujące że dłuższe przechowywanie jogurtu (w warunkach chłodniczych) nie wpływa na obniżenie zawartości antyoksydantów  a wręcz przeciwnie – powoduje ich zwiększenie. Nieco słabiej został zbadany wpływ fermentowanych przetworów mlecznych na wchłanianie antyoksydantów. Znany jest fakt większej dostępności niektórych metali (żelazo, selen), pojawiają się też doniesienia naukowe sugerujące że i inne substancje mogą zyskać większą dostępność w takich produktach. Można założyć, że będzie ona większa niż w przypadku produktów niefermentowanych, ponieważ białka mleka mają znany efekt hamujący wchłanianie niektórych antyoksydantów czy innych substancji. W wyniku fermentacji profil proteinowy zmienia się znacząco i powstają warunki mogące sprzyjać biodostępności. Jednak mnogość różnych produktów (fermentacja w różnych warunkach, zmienność dodatków, zawartość tłuszczu) oraz antyoksydantów nie pozwala wysnuwać wniosków ogólnych. Warto jeszcze wspomnieć że jogurty owocowe bardzo często zawierają znaczne ilości cukru, a kolor nie zawsze pochodzi od owoców które miały być do niego dodane (np. sok z buraków czy koszenila mają sugerować dużą ilość owoców w jogurcie). Stąd przygotowane własnoręcznie z jogurtów naturalnych czy kefirów oraz owoców (czy warzyw można pozwolić sobie na eksperymenty) będą z pewnością bogatsze w antyoksydanty oraz inne ważne składniki żywieniowe. 

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Wody rzeczne niezanieczyszczone zawierają kilka podstawowych jonów występujących w różnych proporcjach. Są to jony wapnia (Ca2+), magnezu (Mg2+), sodu (Na+), potasu (K+) oraz jony wodorowęglanowe (HCO3-), siarczanowe (SO42-) i chlorkowe (Cl-). Mogą pojawić się również jony azotanowe, azotynowe, żelazowe, amonowe, a w mniejszych stężeniach także metale ciężkie i inne. Innym składnikiem wód rzecznych są bakterie i inne mikroorganizmy powszechnie występujące w wodzie. Jest to zjawisko normalne i dopóki nie przekraczają one stężeń opisanych w stosownych aktach prawnych nie są traktowane jako zanieczyszczenia. To czy określone stężenie danego jonu, innej substancji czy mikroorganizmów jest już zanieczyszczeniem wynika z przeznaczenia wody. Inne zakresy stężeń są dopuszczalne dla wód przeznaczonych do spożycia, inne dla wód wykorzystywanych do produkcji żywności, a jeszcze inne do wód wykorzystywanych do celów przemysłowych.

Wody podziemne są z reguły bardziej czyste niż wody powierzchniowe, zawierają mniej mikroorganizmów i mniejsze stężenia wspomnianych jonów. Wody kopalniane są najczęściej wodami podziemnymi, czasem z domieszką wód powierzchniowych. Jednakże z im większej głębokości pochodzą tym są zwykle bardziej zasolone. Oznacza to, że zwiększa się w nich stężenie jonów chlorkowych i sodowych. Bardzo często stężenia te wzrastają z kilku miligramów nawet do kilkudziesięciu gramów w jednym litrze wody. Wody kopalniane odprowadzane są zwykle systemem pompowni na powierzchnię, tutaj są gromadzone w osadnikach i zrzucane do wód powierzchniowych. Niekiedy stosuje się jakieś proste metody uzdatniania tych wód, aby obniżyć ich zasolenie. Warto dodać, że każdy podmiot, który zrzuca wody kopalniane do wód powierzchniowych powinien posiadać na to tzw. pozwolenie wodnoprawne, w którym jest określone jaką ilość wód w jednostce czasu i o jakich stężeniach głównych jonów, może odprowadzić do rzek czy jezior.

W jaki sposób wpływa to na rzeki, jeziora? To zależy od ilości wody przepływającej w rzece czy zawartej w misie jeziornej. W odniesieniu do dużych rzek, np. Wisła, Odra, przy ich normalnych przepływach wpływ zasolonych wód kopalnianych przestaje być widoczny już po kilku – kilkunastu kilometrach biegu rzeki od miejsca zrzutu. Gorzej jest w przypadku małych cieków oraz dużych rzek w okresach długotrwałych susz, kiedy procentowy udział zasolonych wód kopalnianych zaczyna dominować nad przepływami wód słodkich. Ekosystemy takich małych rzek ulegają często przekształceniom: gatunki wyraźnie słodkolubne powoli zanikają, a w to miejsce pojawiają się gatunki słonolubne albo takie, które mają dużą tolerancję na zmiany zasolenia wód. W perspektywie wielolecia może to prowadzić do trwałego przekształcenia, głównie składu gatunkowego zwierząt w takim ekosystemie.

Pytanie o zalew Dzierżno jest zapewne spowodowane ostatnimi doniesieniami medialnymi o pojawieniu się tam „złotej algi”, która dwa lata temu dokonała spustoszeń w ekosystemie Odry. Prymnesium parvum, bo taka jest prawidłowa nazwa tego organizmu, jest słonolubna. Jest dość powszechna w Bałtyku i innych morzach i oceanach, najlepiej rozwija się w środowisku wód słonych. Jej występowanie w wodach zasolonych nie jest szkodliwe np. dla ryb żyjących w tych samych wodach. Problemem jest zmiana warunków zasolenia. Jeżeli nastąpi gwałtowne wysłodzenie wód, w których żyje Prymnesium parvum – jej komórki pękają i wydzielają szkodliwe toksyny. Wtedy dochodzi do masowego śnięcia ryb i katastrofy ekologicznej podobnej do tej, którą mogliśmy obserwować na Odrze w 2022 r.

dr Piotr Siwek
Uniwersytet Śląski w Katowicach
Wydział Nauk Przyrodniczych
Instytut Nauk o Ziemi 

Rozpocznijmy tą odpowiedź od ustalenia czym w ogóle jest „kosmita”. Definicja kosmity odnosi się do każdej formy życia pochodzącej spoza Ziemi, czyli życia pozaziemskiego. W najprostszych słowach, kosmita to istota lub organizm żyjący, który pochodzi z innej planety, księżyca, gwiazdy lub innego miejsca w kosmosie. Nie ma tutaj ograniczenia tylko do zaawansowanych form życia, takich jak inteligentne istoty. Może być to każda forma życia, w tym mikroorganizmy, bakterie, a także hipotetyczne, zaawansowane cywilizacje. Popatrzmy na ten aspekt mając na uwadze naukową definicję kosmity:

  • Brak dowodów naukowych

Na ten moment nie ma dowodów naukowych, które potwierdzałyby, że kosmici kiedykolwiek byli na Ziemi lub że istnieją inne zaawansowane cywilizacje pozaziemskie, które odwiedziły naszą planetę. Pytanie o obecność kosmitów na Ziemi jest częścią szerszej debaty dotyczącej życia pozaziemskiego, które od dawna intryguje naukowców, filozofów i społeczeństwo.

  • Tajemnicze zjawiska i legendy

Zarówno w przeszłości, jak i współcześnie pojawiały się historie, które sugerowałyby kontakt z istotami pozaziemskimi. Starożytne kultury często przedstawiały bogów, duchy czy inne istoty, które niektórzy współcześni interpretatorzy uważają za kosmitów (np. teoria "starożytnych astronautów"). Jednakże większość naukowców uważa, że są to symbole religijne, mityczne opowieści lub niezrozumiałe wówczas zjawiska naturalne.

  • Paradoks Fermiego – (bardzo polecam zagłębić się w temat!)

Jednym z ważniejszych argumentów filozoficznych w tej dyskusji jest tzw. paradoks Fermiego, który zadaje pytanie: jeśli w kosmosie jest tak wiele potencjalnie zamieszkałych planet, to dlaczego nie mamy jeszcze żadnych dowodów na istnienie innych cywilizacji? Mogą istnieć różne odpowiedzi, takie jak:

  • Życie pozaziemskie może być zbyt rzadkie lub odległe.
  • Jesteśmy pierwszą cywilizacją w kosmosie.
  • Cywilizacje mogą się niszczyć, zanim osiągną poziom, który umożliwiłby międzygwiezdne podróże.
  • Kosmici mogą po prostu nie być zainteresowani Ziemią lub świadomie unikać kontaktu.

 

Jeżeli natomiast spojrzymy na to pytanie od innej strony, zakładając że „kosmitą” mogą być też proste struktury biologiczne, to śmiało możemy powiedzieć że tak!

Mowa tutaj o odkryciach związanych z meteorem Murchison, który spadł w 1969 roku w Australii, w miasteczku, od którego dostał nazwę. Jego masa całkowita wynosiła około 100 kg, a fragmenty były szybko zabezpieczone, co pozwoliło na zachowanie materiału w niemal nienaruszonym stanie. Murchison należy do grupy chondrytów węglistych, które są jednymi z najstarszych i najbardziej prymitywnych meteorytów w Układzie Słonecznym. Chondryty węgliste zawierają znaczne ilości związków węgla, w tym związki organiczne, co czyni je szczególnie interesującymi w badaniach nad pochodzeniem życia.

  • Skład chemiczny meteorytu

Najbardziej spektakularnym odkryciem związanym z meteorytem Murchison było wykrycie w nim aminokwasów – podstawowych cegiełek budujących białka, które są kluczowe dla życia na Ziemi. Co więcej, meteoryt zawierał inne złożone cząsteczki organiczne, które mogą być prekursorami biochemicznych procesów prowadzących do powstania życia.

Kluczowe związki organiczne znalezione w meteorycie Murchison:

  • Aminokwasy: Odkryto ogrom różnych aminokwasów, w tym zarówno te powszechnie występujące na Ziemi (np. glicyna, alanina), jak i te rzadkie lub nieznane w ziemskiej biochemii. Co ważne, niektóre z tych aminokwasów nie są spotykane w ziemskim życiu, co sugeruje ich kosmiczne pochodzenie.
  • Nukleotydy: Prekursory kwasów nukleinowych (RNA, DNA), które są nośnikami informacji genetycznej w organizmach.
  • Inne proste związki organiczne: Mogą one pełnić ważną rolę w prebiotycznej chemii, prowadzącej do powstania złożonych biomolekuł.

 

  • Znaczenie odkrycia aminokwasów w meteorycie

Odkrycie aminokwasów w meteorycie Murchison było przełomowe, ponieważ wskazywało, że związki organiczne mogą powstawać poza Ziemią i mogą być naturalnie dostarczane na naszą planetę. W tym kontekście meteoryt Murchison stał się ważnym elementem dyskusji na temat hipotezy panspermii, która zakłada, że podstawowe składniki życia mogły zostać przetransportowane na Ziemię z kosmosu przez meteoryty, komety i pył kosmiczny.

  • Wpływ na teorię powstania życia na Ziemi

Odkrycie związków organicznych w meteorycie Murchison dostarczyło mocnych argumentów wspierających hipotezę, że życie na Ziemi mogło mieć swój początek dzięki dostawom materii organicznej z kosmosu. Na młodej Ziemi, która była narażona na intensywne bombardowanie przez meteoryty, te związki mogły dostarczać niezbędnych elementów, które później uczestniczyły w procesach prebiotycznych, prowadzących do powstania pierwszych organizmów żywych. Odkrycie aminokwasów w Murchisonie wskazuje, że materia organiczna mogła być dostarczana na Ziemię na długo przed pojawieniem się życia, co mogło stworzyć "bulion pierwotny", z którego wyewoluowały prymitywne formy życia.

 

Odkrycia związane z meteorytem Murchison mają również kluczowe znaczenie dla poszukiwań życia w innych częściach Układu Słonecznego, takich jak Mars, Europa (księżyc Jowisza) czy Enceladus (księżyc Saturna). Jeżeli aminokwasy i inne związki organiczne mogły powstawać w przestrzeni kosmicznej i być dostarczane na Ziemię, to podobne procesy mogły zachodzić na innych planetach lub ich księżycach, co zwiększa szanse na istnienie życia w tych miejscach.

dr Anna Dzionek 
Uniwersytet Śląski w Katowicach 
Wydział Nauk Przyrodniczych 

Rzeczywiście taka opinia jest dość popularna. Podobnie rzecz ma się z nowotworami jąder u mężczyzn. Jednak należy je traktować raczej w kategorii tzw.  miejskich legend. Nie ma jednoznacznych dowodów medycznych, że bezpośrednie urazy tkanek miękkich mogą zaowocować powstaniem nowotworu. Przynajmniej nie w zakresie piersi czy jąder. Powstanie tych przekonań można wytłumaczyć zwiększoną wykrywalnością guzów u pacjentów leczonych po takim urazie. Prześwietlenia, analiza USG czy inne badania pozwalają wykryć podejrzanego guza, który w normalnych warunkach przez jakiś czas pozostawałby niezauważony. Zjawisko to jest właśnie jeszcze częstsze w przypadku nowotworów jąder i przez jakiś czas było przedmiotem debaty również między lekarzami. Prawdopodobnie dochodzi tu do koincydencji kilku przypadków. Po pierwsze największe ryzyko zachorowania na tego typu nowotwory przypada na okres 25-35 lat (przeciwnie do większości nowotworów, kojarzonych raczej z późniejszym wiekiem). Po drugie wiek ten to również okres (jeszcze) wzmożonej aktywności sportowej, w trakcie której łatwo dochodzi do urazów. Na przykład podczas grania w piłkę, młody mężczyzna jest potem badany i wykrywa się guza, który normalnie nie dałaby objawów jeszcze przez kilka lat. Po raz kolejny widać jak ważna jest świadomość własnego ciała i częste badanie.

Co ciekawe, w przypadku urazów głowy jednak takie podejrzenie wydaje się mieć słabe umocowanie w wynikach badań. Jednak również w tym przypadku ryzyko takie szacuje się poniżej 1%. W związku z tym trudno jednoznacznie stwierdzić czy rzeczywiście jakiś konkretny guz powstał w wyniku wcześniejszego urazu. Należy pamiętać, że w medycynie anegdotyczne doniesienia nie mają takiej siły dowodu jak badania z uwzględnieniem statystyki. To było dobrze widać w przypadku amantadyny która miała leczyć covid bo ktoś znał pacjenta, który poczuł się lepiej po jej przyjęciu. Tymczasem badania przeprowadzone na setkach pacjentów w kontrolowanych warunkach nie wykazały działania.

Podsumowując urazów bać się należy -  to znaczy należy ich unikać, jednak nie należy wpadać w panikę że na pewno grozi nam teraz nowotwór. Jednak – warto się zbadać przy takiej okazji.

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Szkodliwość elektronicznych papierosów nie wynika jedynie ze szkodliwości substancji mutagennych czyli takich, które działając na DNA komórek mogą wywoływać mutacje a przez to przyczyniać się do rozwoju nowotworów. Substancje z dymu tytoniowego o takich właściwościach to przede wszystkim subst. Smoliste, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, (nano)cząstki pyłu. W e-papierosach nie ma dymu sensu stricte tylko mgła powstająca po ochłodzeniu par substancji będących składnikami tzw „liquidu”. Na tych różnicach opierały  się założenia mniejszej szkodliwości e-papierosów. Niestety rzeczywistość odbiega nieco od tych założeń, bowiem e-dym okazuję się równie szkodliwy choć sam mechanizm tej szkodliwości jest odmienny. Corocznie notuje się większą liczbę przypadków ciężkiej niewydolności płuc w wyniku działania e-dymu tzw. EVALI od ang. E-cigarette or Vaping use-Associated Lung Injury (uszkodzenie płuc powiązane ze stosowaniem e-papierosów lub „vapingu”). Okazuje się, ze w skład mgły wdychanej podczas stosowania e-papierosów wchodzi szereg substancji potencjalnie szkodliwych (zw. karbonylowe np. aceton, acetoina, formaldehyd; metale ciężkie; lotne węglowodory, również wielopierścieniowe). Niektóre z nich mają potwierdzone działanie rakotwórcze inne działają niszcząco na błonę śluzową płuc i krtani. Co ważne substancje te w zdecydowanej większości powstają podczas stosowania e-papierosów a nie są dodawane do „liquidów”. Dlatego nie znajdziemy ich wśród składników. Jednak podczas podgrzewania mieszanki nośników i  aromatów do wysokiej temperatury w celu ich gwałtownego odparowania (na tym polega zjawisko określane w obrzydliwej kalce z angielskiego jako „vapowanie”) zachodzi szereg reakcji chemicznych w których powstają nowe związki. Producenci płynów często podkreślają, że stosują składniki bezpieczne np. aromaty dopuszczone do stosowania w żywności. Jednak nie biorą pod uwagę tego, że przed dopuszczeniem nie są one testowane w temperaturze przekraczającej 250 oC bo takich warunków nie ma przy obróbce żywności.

Po więcej informacji można zajrzeć na stronę:

https://www.gov.pl/attachment/a71154db-55c9-4c22-b29c-98360b821924 

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Odpowiadając zwięźle na zadane pytanie, gry JRPG zaliczamy do gier RPG dlatego, że realizują one w unikalny kulturowo i znaczeniowo sposób konwencję rozgrywania przygód i rozwoju postaci w bogatym znaczeniowo świecie, dając unikalne możliwości utożsamiania się z postaciami poprzez zdobywanie wiedzy o nich, oraz lepsze ich rozumienie w ramach rozgrywki. Gry te oferują alternatywne sposoby zaangażowania w rozgrywanie ról, wytwarzanie znaczeń w ekologii świata gry, czy uczestnictwa w narracji. W przeszłości, a czasem i nadal są one obiektem porównań o charakterze orientalistycznym, w którym o ich wartości ma świadczyć spełniania lub odstępstwo od "Zachodnich" norm gatunkowych. Takie stanowisko jest krytykowane przez badaczki i badaczy zjawiska, którzy zgodnie wskazują na unikalny i oryginalny charakter gier JRPG jako RPG.

Rozszerzając odpowiedź warto zwrócić uwagę na zmianę znaczenia określenia JRPG, na które za Naokim Yoshidą wskazuje Emil Lundedal Hammar w swojej analizie tego pojęcia (Hammar 2023). Początkowo określenie JRPG miało charakter negatywny, dyskryminujący ze względu na cechy, które nie podobały się odbiorcom z Zachodu - do ich litanii zaliczyć można również te wymienione w skierowanym do nas pytaniu. Presupozycje tego typu dotyczące możliwości personalizacji awatara, czy dokonywania wyborów krytykuje przywoływana przez Hammara Joleen Blom, wyraźnie wskazując na to, że założenie dotyczące wyborów postaci, czy linearności rozgrywki pomijają kluczowy dla JRPG element powtarzalności i unikalności informacji otrzymywanych w kolejnych iteracjach rozgrywki, co przekłada się na unikalne doznania narracyjne i otwiera pole dyskusji dotyczących motywacji postaci, symboliki, itd., które Blom nazywa "konsumowaniem postaci". Blom twierdzi, że: "Struktura narracyjna JRPG nie powinna być definiowana przez upraszczające założenia, że JRPG zawierają linearne narracje, które wymuszają na graczach podążanie z góry założonymi ścieżkami. Fanowski dyskurs na temat linearności napędza jedynie Udziwnianie (org. Othering - MK) Japońskich RPG, aby ograniczyć je do statycznych tożsamości, gier, które oferują ograniczone wybory narracyjne. [...] twierdzę, że kluczem do podważenia Orientalistycznych przedsądów na temat linearności jest skupienie się na konsumowaniu postaci, które jest centralne dla medialnej mieszanki, która wykracza poza ograniczenia gier JRPG." (Blom 2022, p 89, przekład własny)

Współcześnie, jak pokazuje Nökkvi Jarl Bjarnason możemy rozróżnić głosy kwestionujące opozycję RPG / JRPG ze względu na cechy wspólne gier określanych tymi tagami, jak również głosy wzywające do rewizji ich znaczeń. Bjarnason wskazuje nam trzy poziomy, na których możemy rozważać RPG-owość JRPG'ów: 1. tematyczny związek z motywami fantastycznymi obecnymi w produkcjach z tego gatunku; 2. systemowe rozwiązania związane z implementacją mechanik rozgrywki; oraz 3. ekspresywne ograniczenia i możliwości wyrażenia siebie w danej grze (Bjarnason 2022, s. 39-41). Analiza tych poziomów pozwala nam odpowiedzieć na pytanie o przynależność JRPG do RPG twierdząco, JPRG współtworzą gatunek RPG i wprowadzają w jego ramach oryginalne rozwiązania światotwórcze, narracyjne, mechaniczne i dotyczące rozgrywania ról poszczególnych postaci.

Redaktorzy monografii poświęconej badaniu zjawiska JRPG, Rachael Hutchinson oraz Jérémie Pelletier-Gagnon we stępie do książki również wskazują na fakt, że gry JRPG zasługują na wyróżnienie ze względu na szereg cech szczególnych, ale podkreślają również, że powinniśmy uważać na ocenianie ich przez pryzmat schematów poznawczych wytwarzanych w kulturze "Zachodu". Badacze piszą: "Tematy, estetyka wizualna, dostępność, afordancje technologiczne, ekologia mediów narodowe pochodzenie oraz rozwój narracji stanowią zalewie kilka z wielu aspektów Japońskich gier roleplay, które od dawna identyfikuje się jako wyróżniające czynniki. Ta kolekcja cech, często wyrażana poprzez binarną perspektywę, często zakłada, że gry roleplayowe pochodzące z terytorów związanych z "Zachodem" (zasadniczo wskazującym na Północną Amerykę oraz Europę) stanowią jako normatywne standardy, oddzielające szerszy korpus na dwa bieguny, w których region i game design się przenikają, zachęcając do egzotyzujących interpretacji ufundowanych na postrzeganych społeczno-narodowych perspektywach. Oznacza to, że teksty kultury, które nie pasują do kategorii zdefiniowanych przez badaczy Euro-Amerykańskich są pomijane." (Hutchinson & Pelletier-gagnon 2022, p. 4, przekład własny).

Podsumowując, gry JRPG są w perspektywie badań groznawczych oraz kulturowych oryginalną ekspresją twórczą, realizującą właściwy ich kręgowi kulturowemu wzorzec rozgrywania roli, zaangażowania w narrację, mechaniki rozwoju postaci, progresji fabularnej oraz złożoności eksplorowanego świata. Badaczki i badacze wskazują na konieczność zawieszenia przedsądów na temat tego czym są gry RPG w oparciu o uprzywilejowany krąg rozumienia tego pojęcia na "Zachodzie", przestrzegając przed orientalizacją gier JRPG i kwestionowaniem ich przynależności do zdefiniowanych w Europie czy Ameryce Północnej standardów.

 

Bibliografia:

Hammar (2023): (J)RPGs, Orientalism, and the Usefulness of Theory, https://coe-gamecult.org/2023/05/17/emil-lundedal-hammar-jrpgs-orientalism-and-the-usefulness-of-theory/#8230

Bjarnason (2022): A Fantasy without a Dream: Japanese Role-Playing Games and the Absence of the Expressive Ideal, Replaying Japan, 2, pp. 11-21.

Hutchinson, Pelletier-Gagnon (2022): Japanese Role-playing Games: Genre, Representation, and Liminality in the JRPG, London: Lexington Books.

Blom (2022): “Challenging Linearity: Microstructures and Meaning-making in Trails of Cold Steel III.” In Hutchinson, Pelletier-Gagnon (2022): Japanese Role-playing Games: Genre, Representation, and Liminality in the JRPG, London: Lexington Books.

dr hab. Michał Kłosiński, prof. UŚ
Wydział Humanistyczny 
Uniwersytet Śląski

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy odnieść się do etymologii słów, historii języka oraz semantyki, czyli poziomu znaczeniowego.

„Myśleć” to forma dość młoda, upowszechniła się dopiero w drugiej połowie XVIII wieku, Wcześniejszą, staropolską była forma „myślić”, która zachowała się w tej postaci we współczesnych czasownikach: np. rozmyślić się,  zamyślić się, wymyślić, itp. Od czasownika „myślić” pochodzi też pierwotny przymiotnik (który z czasem się usamodzielnił składniowo i znaczeniowo, zmieniając się w rzeczownik)  - „myśliwy”. Od XVI w. znaczenie „myśliwy” zaczęło się zawężać do „przemyślny w łowieniu zwierzyny, biegły w polowaniu” (co ciekawe, dawniej była też używana żeńska postać przymiotnika: myśliwa), by z czasem utrwalić się w postaci rzeczownika o znaczeniu „ten, kto poluje na zwierzynę, łowca”. Jak więc widać, „myśliwy” i „myślenie” są ze sobą powiązane poprzez wspólne pochodzenie etymologiczne (wspólna podstawa słowotwórcza). Słowo „myśliwy” pochodzi od słowa „myśleć/myślić (staropolskie)” i odnosi się do osoby, która rozważa, planuje i podejmuje świadome decyzje podczas polowania. „Myślenie” natomiast jest procesem, który umożliwia myśliwemu analizowanie sytuacji, przewidywanie ruchów zwierząt i podejmowanie odpowiednich działań. W obu przypadkach chodzi o działanie umysłowe, który wiąże się z refleksją, analizą i planowaniem. Podsumowując,  „myśliwy” i „myślenie” mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać; nie tylko bowiem są sobie bliskie w warstwie językowej, ale także w warstwie zadaniowej, znaczeniowej: myślenie warunkuje sposób działania myśliwego.

dr Dominika Topa-Bryniarska

Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

 

Głównym czynnikiem negatywnie działającym na naszą skórę jest światło ultrafioletowe czy w zakresie fal znajdującym się poza tym widzialnym przez nas. To właśnie ultrafiolet odpowiada za opalanie oraz starzenie się skóry a w skrajnych przypadkach może przyczyniać się do powstania nowotworów (np. bardzo niebezpiecznego czerniaka – melanoma malignum). Z uwagi, że zakres ultrafioletu jest duży, został podzielony na podzakresy. Z punktu widzenia działania światła na organizmy żywe wyróżnia się trzy UV-A, B i C.  Uszeregowane zostały wraz z malejącą długością fali elekromagnetycznej (a więc rosnącą energią: UV-C niesie znacznie większą dawkę energii niż UV-A). Czym większa energia tego promieniowania tym większy negatywny wpływ na nasze komórki. Promieniowanie w zakresie UV-C ma silny efekt mutagenny i zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwory. Przeciwnie do niego UV-A jest stosunkowo mniej szkodliwy może jednak przyczyniać się do powstania zaćmy (Katarakta fotochemiczna) i właśnie starzenia skóry. UV-B jest głównym czynnikiem powodującym powstanie opalenizny – komórki skóry odkładają barwniki melaniny jako substancję ochronną przed nadmiernym wpływem promieniowania. Warto też zaznaczyć że umiarkowana ekspozycja na słońce jest korzystna dla zdrowia, sprzyja wydzielaniu witaminy D, serotoniny i poprawia ogólną kondycje organizmu.

Słowem kluczowym jest tutaj umiarkowanie – leżenie plackiem kilka godzin na plaży zdecydowanie nie jest umiarkowaniem. Podobnie praca na świeżym powietrzu bez odpowiedniej ochrony. Przebywając w pomieszczeniu (które zazwyczaj wyposażone jest w okna) jesteśmy w znacznie mniejszym stopniu narażeni na szkodliwe promieniowanie UV-B i UV-C bowiem zwykłe szkło okienne (tzw. sodowe) nie przepuszcza tych podzakresów promieniowania. Promieniowanie UV-A jest jednak zatrzymywane tylko w pewnym stopniu. Dlatego przebywając w nasłonecznionym pomieszczeniu unikniemy oparzeń słonecznych ale fotostarzenie skóry będzie postępować choć w mniejszym stopniu w porównaniu do przebywania na zewnątrz. Odbijanie się światła od ścian nie musi przyczyniać się do zwiększenia tego efektu bowiem wiele farb pochłania pewną część promieniowania UV (białość ściany oznacza że farba odbija widzialne promieniowanie). Dodatkowo okna w nowoczesnych budynkach zwłaszcza biurowych mogą być pokryte dodatkową warstwą blokującą promieniowanie UV. Takie szyby możemy również zamontować u siebie w domu czy mieszkaniu. O ile jednak nie mamy całej szklanej ściany od strony południowej takie postępowanie nie musi przyczynić się w znacznym stopniu do poprawy zdrowia naszej skóry.    

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Uczenie się matematyki jest niezwykle istotne dla prawidłowego rozwoju. Dobra jakość edukacji matematycznej (na wszystkich etapach edukacyjnych) procentuje przez całe życie człowieka. Dotyczy to zarówno sytuacji związanych z uczeniem się, jak i sytuacji związanych z codziennym funkcjonowaniem w świecie. Rozwiązując wiele problemów dnia codziennego korzystamy przecież z umiejętności matematycznych – czasami nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Oczywiście dla dobrego funkcjonowania ważne są także inne umiejętności. Można do nich zaliczyć m.in. umiejętność czytania (szczególnie czytania ze zrozumieniem) czy pisania. Należyta edukacja, w tym należyta edukacja matematyczna jest zatem potrzebna – pytanie tylko co ona oznacza? Można ją rozważać zarówno z perspektywy ucznia, jak
i w kontekście odpowiednio zorganizowanego procesu nauczania. Z perspektywy ucznia ważne będzie to,  czy nie unika on uczenia się matematyki, czy uczy się jej w sposób prawidłowy, to znaczy chętnie, ze zrozumieniem, z dobrą motywacją do pracy, czy osiąga w tym zakresie sukcesy itp. Biorąc pod uwagę jakość procesu nauczania można wymienić na przykład odpowiednio zorganizowane środowisko szkolne, uwzględniające choćby dobre wyposażenie szkoły w pomoce naukowe. Ogromny wpływ na jakość edukacji ma oczywiście także sama osoba nauczyciela, jego podejście do uczniów, stosowane przez niego metody, techniki i formy pracy na lekcji a także podejście do nauczanego przedmiotu. W przypadku edukacji matematycznej osoba nauczyciela pełni bardzo ważna rolę, gdyż może zarazić uczniów pasją do tego przedmiotu lub też w skrajnych przypadkach zniechęcić ich do dalszego uczenia się.

Unikanie przez uczniów matematyki najczęściej wiąże się z brakiem sukcesów w uczeniu się tego przedmiotu. Brak powodzenia obniża motywację do pracy na lekcji. Jeśli taki stan trwa długo to najczęściej w miarę upływu czasu pogłębia się niechęć ucznia do matematyki. To czy dana osoba będzie miała sukcesy w uczeniu się matematyki, czy też będzie miała kłopoty w tym zakresie jest sprawą bardzo złożoną i indywidualną. Istnieje wiele przyczyn wykazywanych przez uczniów trudności w uczeniu się matematyki. W uczeniu się matematyki ważną rolę odgrywa intelekt ale nie tylko on decyduje o ewentualnym powodzeniu lub braku powodzenia w nabywaniu matematycznej wiedzy i umiejętności. Bardzo ważną rolę odgrywają tu emocje i to, czy osoba jest nastawiona do uczenia się matematyki w sposób pozytywny czy negatywny. Istotne są tutaj także pierwsze doświadczenia dziecka związane z matematyką – kluczowym okresem jest czas wychowania przedszkolnego i nauczania początkowego. Warto też pamiętać, że nie wszystkie trudności w uczeniu się matematyki to dyskalkulia. Jest ona jednym ale nie jedynym z powodów braku powodzenia w uczeniu się matematyki. Trudności w uczeniu się matematyki mogą bowiem wykazywać różni uczniowie – np.: uczniowie z dysleksją, uczniowie z inteligencją poniżej przeciętnej, uczniowie z niepełnosprawnością intelektualną czy uczniowie przejawiający lęk przed matematyką. W przypadku każdej z tych grup uczniów powód występowania trudności jest inny. Oczywiście trudności te mogą być też powodowane przez inne czynniki i mogą dotyczyć także innych uczniów, niż tych których wymieniłam powyżej. To bardzo złożone zjawisko.

Pytanie dotyczy związku między uczeniem się matematyki a poziomem intelektu. Nie można powiedzieć, że osoby, które nie lubią matematyki, czy też jej unikają nie są inteligentne. Podobnie nie można stwierdzić, że osobom, które nie mają sukcesów w uczeniu się matematyki brakuje inteligencji. Potencjał intelektualny jest zjawiskiem złożonym i wpływa na niego wiele czynników. W literaturze można się spotkać z wieloma definicjami, które próbują objaśnić to, czym tak naprawdę jest inteligencja. W zależności od wybranej definicji będą tam istotne różne aspekty. W stosowanych obecnie testach psychologicznych zdolności związane z matematyką są brane pod uwagę. Dla przykładu w teście Skala Inteligencji Stanford-Binet 5 (SB5), który jest powszechnie stosowany i który ocenia inteligencję oraz zdolności poznawcze osoby badanej, jednym ze sprawdzanych czynników jest tak zwane rozumowanie ilościowe. Rozumowanie ilościowe odnosi się do myślenia matematycznego, rozumienia pojęcia liczby naturalnej, umiejętności prawidłowego szacowania czy rozwiazywania zadań. Więc przy ocenie ogólnego potencjału intelektualnego osoby sprawdza się także to, w jaki sposób radzi sobie ona z problemami matematycznymi. Natomiast zdolności badanego w tym zakresie nie będę jako jedyne decydować o jego ogólnym poziomie intelektualnym, gdyż ten dotyczy szerszego zakresu. I tak we wspominanej baterii testów SB5 poza rozumowaniem ilościowym ocenia się także rozumowanie płynne, wiedzę, przetwarzanie wzrokowo-przestrzenne i pamięć roboczą.

Nie można zatem stosować takiego uproszczenia, że osoby które mają trudności z uczeniem się matematyki nie są inteligentne. Jako przykład można tu posłużyć się zjawiskiem dyskalkulii rozwojowej. Dyskalkulia powoduje ogromne trudności w uczeniu się matematyki oraz może powodować niechęć do tego przedmiotu i tym samym jego unikanie. Osoby z dyskalkulią nie są w stanie poradzić sobie nawet z łatwymi (z obiektywnego punktu widzenia) zadaniami czy problemami matematycznymi. Żeby jednak zdiagnozować u danej osoby dyskalkulię należy najpierw ocenić jej poziom intelektualny. W przypadku diagnozy dyskalkulii osoba musi być w normie intelektualnej, wiec jej poziom inteligencji nie może być niższy niż przeciętny. Zatem mimo prawidłowego poziomu intelektualnego osoby z dyskalkulią nie radzą sobie z uczeniem się matematyki. To tylko jeden z przykładów ale jest on dość obrazowy i świetnie pokazuje to, dlaczego nie można postawić znaku równości między trudnościami w uczeniu się matematyki czy niechęcią wobec niej a brakiem potencjału intelektualnego u danego człowieka. Wracając do należytej edukacji – odpowiednia jakość procesu edukacyjnego sprzyja rozwojowi intelektu, jednak nie warunkuje potencjału poznawczego danego człowieka.

 

 

Osoby zainteresowane tematem trudności w uczeniu się matematyki odsyłam do licznej literatury – polecam m.in.:

  1. Košč, Psychologia i patopsychologia zdolności matematycznych, Warszawa 1982.
  2. Skura, M. Lisicki, Gen liczby. Jak dzieci uczą sie matematyki. Warszawa 2018.
  3. Oszwa, Lęk przed matematyką. Poglądy. Badania. Rozwiązania, Lublin 2020.
  4. Landerl, L. Kaufmann, Dyskalkulia, Gdańsk 2015.
  5. Oszwa: Psychologiczna analiza procesów operowania liczbami u dzieci z trudnościami w matematyce, Lublin 2009.
  6. E. Gruszczyk-Kolczyńska, Dzieci ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się matematyki, Warszawa 1997.
  7. U. Oszwa: Zaburzenia rozwoju umiejętności arytmetycznych: problem diagnozy i terapii, Kraków 2006.

dr Ewelina Kawiak
doktor nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Przełomy technologiczne, których niewątpliwie jesteśmy świadkami nie zawsze wiążą się z likwidacją stanowiska pracy. Z mojej perspektywy jako socjologa jest to szansa na stworzenie nowych miejsc pracy. Oczywiście rozwiązania będą coraz bardziej zautomatyzowane. Jest to nieuniknione. Nie należy jednak podchodzić do tego z poważnymi obawami. Prace tego typu nie zawsze będą mogły zostać zastąpione przez automaty. Człowiek w wielu sytuacjach jest jednak niezbędny i taka praca nie zniknie całkowicie. Są to jednak prace, które są odpowiednie dla określonych grup, takich jak uczniowie czy studenci. To jednak naturalne, że obawiamy się nowości - w tym ich skutków w postaci ewentualnej utraty pracy. Tak działo się zawsze podczas rewolucji technologicznych.

Trudno powiedzieć, czy będzie przeprowadzona akcja promocyjna w kierunku podnoszenia kompetencji poprzez samodzielne podejmowanie decyzji o pobieraniu nauki w systemie akademickim bądź też policealnym dla personelu front-line. Kto miałby taką akcję przeprowadzać? Jak ona miałaby wyglądać? Czy byłaby to jakaś inicjatywa odgórna - centralnie sterowana? Czy władze w ogóle miałyby mieć coś z tym wspólnego? Czy być może jednak wiąże się to po prostu ze zmianą naszej społecznej mentalności? Sądzę, że realną alternatywą dla takiej akcji promocyjnej mogłoby być odpowiednie stanowisko przedsiębiorców w tej sprawie i to ich właśnie mentalność powinna zacząć szybko się zmieniać. Tak się już dzieje firmach, które są technologicznie odpowiedzialnie społecznie.

W naukach społecznych od jakiegoś czasu funkcjonuje pojęcie CDR czyli Corporate Digital Responsibility, bądź też być może częściej spotykane pojęcie Tech - life balance. Przedsiębiorstwa, które znają zasady tych podejść coraz częściej wprowadzają u siebie odpowiednie dokumenty/kodeksy etyczne, w których gwarantują troskę o produktywność czasu pracy pracowników, troskę o ich poczucie bezpieczeństwa cyfrowego, troskę o zapewnienie aktualności wiedzy i inne, podobne zagadnienia, które powodują, że pracownicy czują się bezpieczni pod względem swojego zatrudnienia i zachęceni do pogłębiania swoich kompetencji. Oczywiście mamy świadomość, że istnieją różnice w działaniach deklarowanych i tych rzeczywistych. To jest również powód, dla którego oprócz pracodawców w całą akcję powinny być włączone inne instytucje takie jak uniwersytety, ale także szkoły średnie, a nawet podstawowe.

Generalnie czas na „uczenie się przez całe życie” powinien być promowany różnymi kanałami. Ponad to podejmowanie decyzji na temat pobierania nauki na jakimkolwiek etapie zawsze może być skonsultowane w gronie najbliższych osób, a zatem również rodzina pełni tutaj bardzo ważną funkcję. Zagadnienie to jest dużo bardziej skomplikowane i wielowymiarowe szczególnie ze względu na dynamikę zachodzących zmian. Warto w tym względzie pogłębiać swoją wiedzę więc na początek mogę polecić bardzo przyjemną książkę „Świt robotów” Martina Forda, w której przedstawiono pewną wizję przyszłości, podano solidne argumenty i przykłady z zakresu biznesu czy gospodarki.

dr hab. Małgorzata Suchacka, prof. UŚ
Instytut Socjologii, Wydział Nauk Społecznych 

Dzis mamy do czynienia najczęściej z źródłami diodowymi lub co najmniej filtrowanymi tak aby odcinać nieporządane długości fali. światło czyli fala elektromagnetyczna może zostać podzielone na szereg zakresów według długości tejże fali. Tylko niektóre z tych długości są przez nasze oczy odbierane i ten zakres nazywamy światłem widzialnym. Jest ono najmniej szkodliwe pod warunkiem, że nie przekracza pewnych wartości natężenia, zwłaszcza przez dłuższy czas. W skórcie najlepszym sposobem na sprawdzenie będzie nasze samopoczucie - o ile nie przeszkadza nam nadmiar światła i nie czujemy zmęczenia po przebywaniu w takim pomieszczeniu wszystko jest w porządku. W krótkim czasie nawet duże natężenie światła ma niewielki wpływ na nasze zdrowie - np. lampa błyskowa w aparacie fotograticznym. Wyraźną szkodliwość wywołują fale krótsze niż zakres widzialny zwane ultrafioletem. Szczęśliwie dzisiejsze źródła światła wydzielają tego promieniowania niewiele o ile w ogóle. Wyjątkiem są np. lampy UV stosowane w kosmetyce (utwardzanie lakierów czy żeli na paznokciach) lub w stomatologii (utwardzanie wypełnień). Tam mamy do czynienia z emisją niemal wyłącznie w zakresie ultrafioletu (najczęściej też wybrane długości fal lub wąski zakres). Dlatego ważne jest zastosowanie środków ochrony oczu. Przykładowo lampy utwardzające u stomatologa mają często przymocowany kawałek pomarańczowego plastiku (filtr pozwalający operatorowi bezpiecznie obserwować końcówkę urządzenia). We wszystkich innych zastosowaniach (detekcja banknotów, lampy dezynfekcyjne) źródła promieniowania są raczej słabe i nie szkodzą o ile np. nie kierujemy ich w stronę oczu. W miejscu pracy zobowiązani jesteśmy do przestrzegania przepisów BHP. W życiu prywatnym warto na przykład ograniczyć (wyeliminować) wizyty w solarium, będącym w rzeczywistości wielką lampą UV. W literaturze naukowej można znaleźć opisy przypadków powstania nowotworów skóry u osób często korzystających z tych miejsc. 

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Wstyd jest emocją, która, jak wiele z innych emocji pojawia się w odpowiedzi na sytuację zewnętrzną, w której człowiek się znalazł. W przypadku emocji negatywnych, takich, jak wstyd, można tę sytuację przyrównać do sytuacji stresowej, zmuszającej organizm do podjęcia jakiegoś działania, na podobnej zasadzie, jak reakcja "walcz lub uciekaj" - reakcja obronna. Gotowość organizmu do reakcji związana jest z przyspieszeniem niektórych procesów i zjawisk fizjologicznych, takich jak np. tętno, ciśnienie krwi czy częstość oddechów. Wymusza to na organizmie przyspieszenie metabolizmu. Jednym z produktów ubocznych metabolizmu jest ciepło, które musi być odprowadzone z organizmu na zewnątrz. Sposobem na to jest rozszerzenie naczyń krwionośnych w skórze tak, aby ogrzana krew z wnętrza ciała znalazła się bliżej jego powierzchni. Rozszerzone naczynia krwionośne na twarzy sprawiają wrażenie rumieńców, zwłaszcza, że skóra twarzy jest cieńsza niż innych obszarów ciała. 

dr hab. Agnieszka Babczyńska, prof. UŚ
Wydział Nauk Przyrodniczych
Uniwersytet Śląski

Z pewnością największe uszkodzenia komórek skóry występują w miejscach narażonych na promieniowanie UV. Widać to przede wszystkim po opaleniźnie, która jest swoistą ochroną wydzielaną przez pobudzone komórki. Opalenizna występuje tam gdzie była bezpośrednia ekspozycja. Jednak organizm jako całokształt zbudowany z różnych organów i komórek funkcjonuje jako całość właśnie. Stąd wiele urazów czy innych negatywnych czynników ma wpływ znacznie szerszy. W przypadku opalania może się zdarzyć, że nadmierna ekspozycja na słońce może prowadzić do wystąpienia gorączki, mdłości zawrotów głowy. Podobnie nowotwory skóry są najbardziej prawdopodobne w miejscach narażonych na oparzenia. Również inne urazy np. kontakt ze szkodliwymi substancjami, nawet podrażnienia fizyczne – częste otarcia mogą powodować nowotwory. Jednak możliwe jest ich wystąpienie w miejscach odległych od tych najbardziej narażonych. Dzieje się tak między innymi dlatego że silnie uszkodzone komórki rozpadając się wydzielają substancje działające jako sygnały alarmowe dla otaczających komórek, również tych nieobjętych uszkodzeniem. To one więc będą mogły zmienić się w ramach reakcji na owe sygnały.

Zdecydowanie jednak największy wpływ ogranicza się właśnie do miejsc bezpośrednio narażonych. Widać to na przykładzie wspomnianych wyżej nowotworów skóry. Nota bene są to najczęstsze nowotwory u ludzi – jednak ważna uwaga termin ten obejmuje wszystkie zmiany również te łagodne. Nie mam tu na myśli najbardziej popularnego czerniaka. Popularnego w naszej świadomości, bo na szczęście statystycznie ten bardzo niebezpieczny rak jest dość rzadki. Tak więc największa częstotliwość nowotworów skóry jest obserwowana w miejscach silnie nasłonecznionych np. Australia (duża populacja najbardziej narażonych przedstawicieli rasy białej) i obejmują one skórę ramion, głowy, twarzy, nóg u kobiet. Oczywiście nie oznacza to że można lekceważyć zmianę, która powstała w miejscu tak rzadko wystawianym na słońce jak przysłowiowe... okolice pasa. Bowiem w okolicach genitalnych nowotwory skóry też się zdarzają – najczęściej wywołane infekcją wirusową, bakteryjną lub właśnie powtarzającymi się urazami.

prof. dr hab. Robert Musioł
Dyrektor Instytutu Chemii
Uniwersytet Śląski w Katowicach

Komary pełnią kilka ważnych funkcji w ekosystemie, mimo że często są postrzegane jako szkodniki, zwłaszcza ze względu na ich zdolność do przenoszenia chorób na ludzi i zwierzęta. Oto kilka kluczowych ról, jakie komary odgrywają w ekosystemie:

-Pokarm dla innych organizmów: Komary, zarówno w stadium larwalnym, jak i dorosłym, stanowią ważne źródło pokarmu dla wielu gatunków zwierząt, takich jak ptaki, ryby, płazy, nietoperze i owady drapieżne (np. ważki). Larwy komarów, które rozwijają się w wodzie, są pożywieniem dla ryb i innych organizmów wodnych.

-Zapylanie roślin: Samice komarów żywią się krwią, ale samce komarów odżywiają się głównie nektarem roślin. W ten sposób przyczyniają się do zapylania roślin, choć ich rola jako zapylaczy nie jest tak znacząca jak u pszczół czy motyli.

-Kontrola populacji gatunków: Komary, będąc wektorem chorób, mogą wpływać na liczebność populacji innych organizmów. Przenosząc choroby na ludzi i zwierzęta, w naturalny sposób regulują populacje gatunków. Choć może to wydawać się okrutne z punktu widzenia ludzi, jest to element naturalnej regulacji liczebności w ekosystemie.

-Rozkład materii organicznej: Larwy komarów żywią się mikroorganizmami i rozkładającą się materią organiczną w wodzie. W ten sposób pomagają w rozkładzie martwych roślin i zwierząt, co przyczynia się do obiegu składników odżywczych w ekosystemach wodnych.

Choć mogą być uciążliwe i niebezpieczne ze względu na przenoszone choroby, ich rola w ekosystemie jest istotna, zwłaszcza jako element łańcucha pokarmowego.

dr Anna Dzionek 
Uniwersytet Śląski w Katowicach 
Wydział Nauk Przyrodniczych 

Pierwsze komputery kwantowe już działają. Nie jest to zatem kwestia dalekiej przyszłości, ale konsekwentnego ich rozwoju. Niestety ich możliwości są jeszcze stosunkowo niewielkie oraz problemy z nimi związane dość znaczące. Istnieją dwa podejścia. Jedno wykorzystuje bardzo niskie temperatury w celu uzyskania stanu tzw. splątania kwantowego oraz drugie wykorzystujące światło.

Praktyczne, dedykowane komputery kwantowe (tylko do konkretnego celu) o przewyższających zwykłe komputery możliwościach, udało się już stworzyć choćby Google do celu generowania liczb losowych - nie pseudolosowych, na co pozwalają klasyczne komputery, a prawdziwych losowych wartości.

Dziś możnaby porównać komputery kwantowe do pierwszych maszyn cyfrowych - są duże, o niewielkiej mocy obliczeniowej, jednak pochłaniające wiele przestrzeni i energii. To się na pewno zmieni. Klasyczne komputery do stanu dzisiejszego pod względem miniaturyzacji i zaawansowania potrzebowały już blisko stu lat rozwoju. Parametrem charakteryzującym przyszłe komputery kwantowe będzie coraz większa liczba splątanych kubitów. Będziemy to zapewne obserwować w najbliższych latach. Ale kiedy uda się splątać konkretną dużą ich liczbę? taką która przykładowo zagrozi rozszyfrowaniem współczesnych mechanizmów kryptografii? Tego nie wie nikt. Ponadto podkreślmy, że wraz z rozwojem komputerów kwantowych będą rozwijane nowe metody zabezpieczeń, dlatego nie powinniśmy mieć obaw co do przyszłości.

Komputery kwantowe odpowiedniej złożoności będą potrafiły modelować wiele zjawisk (np. fizycznych, chemicznych, pogodowych), dla których dzisiejsze komputery są zbyt słabe. Te klasyczne działają zupełnie inaczej. Na poziomie jednego układu obliczeniowego nie przetwarzają problemu "równolegle" tylko "krok po kroku" i w skończonej dokładności. 

dr inż. Przemysław Kudłacik
Wydział Nauk Ścisłych i Technicznych
Uniwersytet Śląski

To prawda, utrzymywanie stałej pozycji ciała, czy nawet jego części  -np. rąk, jak w pytaniu, podczas określonego typu pracy związane jest napięciem mięśni. Napięty mięsień, w zależności od typu skurczu, w jakim się znajduje, powoduje ucisk na naczynia krwionośne. Jeśli ucisk jest stały, wówczas mięśnie pozostają w pewnym stanie niedokrwienia a przez to niedotlenienia i szybciej się męczą. Znacznie korzystniejsze jest wykonywanie takiej pracy, która pozwala na to aby naprzemiennie, lub od czasu do czasu, mięśnie mogły się rozluźnić. Wówczas krew może przepływać przez nie swobodnie, zapewniając dostawy tlenu, substancji odżywczych a odbierając zużyte produkty metabolizmu. Najlepszym sposobem zapobiegania niemiłym wrażeniom, które mogą po dłuższym czasie przerodzić się w problemy wymagające rehabilitacji lub innej interwencji medycznej, jest pozwalanie sobie na przerwanie pracy i rozluźnienie tych mięśni, który przez dłuższy czas pozostawały w napięciu lub wykonanie czynności, podczas których pracować będą inne mięśnie, lub nawet te same, jednak z możliwością naprzemiennego kurczenia i rozkurczania mięśni.

dr hab. Agnieszka Babczyńska, prof. UŚ
Wydział Nauk Przyrodniczych
Uniwersytet Śląski

Teoretycznie możliwe jest, aby cała ludzkość miała dostęp do żywności organicznej lub bogatej w konieczne mikro- i makroelementy, jednak istnieje wiele wyzwań i czynników, które to utrudniają. Aby to osiągnąć, trzeba by rozwiązać szereg problemów na poziomie ekonomicznym, politycznym, środowiskowym oraz technologicznym. Oto najważniejsze aspekty tego zagadnienia:

  • Zrównoważona produkcja żywności

Produkcja żywności organicznej i bogatej w składniki odżywcze na masową skalę wymagałaby zrównoważonych metod uprawy, które minimalizują użycie pestycydów, herbicydów oraz nawozów chemicznych (proszę mieć na uwadze ze produkcja żywności organicznej też dopuszcza stosowanie pestycydów oraz herbicydów, jednak muszą one być pochodzenia naturalnego). Takie metody są jednak często mniej wydajne niż rolnictwo intensywne, co może prowadzić do niższych plonów i wyższych cen.

  • Zasoby naturalne i ograniczenia środowiskowe

Produkcja organiczna wymaga większych zasobów ziemi, co może być problematyczne w kontekście ograniczonej powierzchni rolnej oraz rosnącej liczby ludności. Ponadto, zmiany klimatyczne mogą negatywnie wpływać na plony i dostępność zasobów wodnych.

  • Dostępność ekonomiczna

Obecnie żywność organiczna jest zazwyczaj droższa niż konwencjonalna, co może ograniczać dostępność dla osób o niższych dochodach. Produkcja na dużą skalę mogłaby potencjalnie obniżyć ceny, ale to wymagałoby zmiany całego systemu rolnictwa i handlu żywnością.

  • Technologia i innowacje

Nowoczesne technologie mogą odegrać kluczową rolę w dostarczaniu zdrowej i zbilansowanej żywności. Rozwój inżynierii genetycznej, hodowla roślin odpornych na choroby i susze oraz nowe metody przetwarzania żywności mogą umożliwić produkcję żywności bogatej w składniki odżywcze w zrównoważony sposób.

  • Globalna współpraca i sprawiedliwość społeczna

Dostęp do żywności bogatej w mikro- i makroelementy wiąże się także z globalnym systemem dystrybucji i sprawiedliwością społeczną. Nierówny podział zasobów, ubóstwo oraz konflikty zbrojne są głównymi barierami dla sprawiedliwego dostępu do zdrowej żywności.

  • Zmiany w konsumpcji

Zarówno ilość, jak i rodzaj spożywanej żywności mają ogromne znaczenie dla zdrowia i środowiska. W wielu krajach konsumuje się nadmierną ilość wysoko przetworzonej żywności, bogatej w cukry i tłuszcze, co prowadzi do problemów zdrowotnych.

Zglobalizowanie dostępu do żywności organicznej i bogatej w składniki odżywcze jest ogromnym wyzwaniem, ale nie jest niemożliwe. Wymaga to zrównoważonego rolnictwa, innowacji technologicznych, politycznych działań na poziomie globalnym oraz zmiany nawyków konsumpcyjnych. Aby to osiągnąć, konieczna jest ścisła współpraca między nauką, rządami, sektorem prywatnym i społeczeństwami.

dr Anna Dzionek 
Uniwersytet Śląski w Katowicach 
Wydział Nauk Przyrodniczych 

Systemy "przyjazne" dla środowiska istnieją od dawna. Praktycznie wszystkie nowsze systemy wykorzystują model dowodu stawki, który nie wymaga wykonywania skomplikowanych obliczeniowo zadań. Na ten model już dość dawno temu przeszła druga największa sieć, czyli Ethereum. Różne wersje dowodu stawki wykorzystuje większość dziś spotykanych systemów, a sieci takie jak Algorand, deklarują nawet ujemny wpływ na środowisko (pewnie wykupując odpowiednie ilości "zielonej" energii).

dr inż. Przemysław Kudłacik
Wydział Nauk Ścisłych i Technicznych
Uniwersytet Śląski

Istnieją już roboty, które na różnym poziomie pomagają i to nie tylko w pracach kuchennych. Nie chodzi o proste automaty jak np. miksery, którego nota bene dość zaawansowanymi wersjami są popularne Thermomix'y lub "Lidlomix'y". Chodzi o pełen proces wykonania pożywienia, uwzględniający również zaawansowaną analizę obrazu - podobnie jak robi to człowiek. Tego typu maszyny już powstają. Robotyczne kuchnie już są projektowane oraz powstają różne wersje humanoidalnych robotów uniwersalnych (przypominających człowieka). To tylko kwestia czasu kiedy będzie można kupić tego tupu pomocnika. 

dr inż. Przemysław Kudłacik
Wydział Nauk Ścisłych i Technicznych
Uniwersytet Śląski

Poznanie i zrozumienie mechanizmów pamięci od lat jest przedmiotem intensywnych badań w neuronauce i psychologii. Na poziomie neurofizjologicznym powiedzieć można, że nośnikiem informacji w mózgu są połączenia między neuronami, zwane synapsami. W psychologii, jednym z pierwszych, na tym polu badawczym, był Donald Hebb, który zakładał, że uczenie się i pamięć opierają się na prostym procesie, w którym aktywowane jednocześnie neurony wzmacniają swoje powiązania.  W zgodzie z jego modelem, kiedy dwa neurony są aktywne w tym samym czasie, ich synapsa ulega wzmocnieniu, co zwiększa prawdopodobieństwo, że w przyszłości nastąpi aktywacja jednego neuronu przez drugi.

W odniesieniu do kluczowych procesów pamięciowych, jak kodowanie, przechowywanie i przetwarzanie, to w jaki sposób konkretne informacje są przechowywane i przetwarzane zależy od jakości komunikacji między neuronami. Przykładowo, podczas uczenia się nowych treści, neurony wykazujące jednoczesną aktywność, wzmacniają swoje powiązania. Zmiany w synapsach, ich wzmocnienie lub osłabienie są dalej kluczowe dla procesu zapamiętywania. Synapsy mogą być tu rozpatrywane analogicznie do „płytek” informacyjnych.

Jednym z głównych pytań z obszaru neuropsychologii pamięci jest pytanie o lokalizację pamięci w mózgu. Na chwilę obecną wiadomo, że funkcje pamięciowe umiejscowione są w różnych jego częściach. Na przykład hipokamp powiązany jest z konsolidacją informacji i tworzeniem wspomnień. Pomaga także w przetwarzaniu pamięci przestrzennej. Z kolei kora mózgu wiąże się przechowywaniem trwałych wspomnień i reprezentacji semantycznych. Ciało migdałowate natomiast odgrywa istotną rolę w pamięci emocjonalnej. Warto pamiętać, że funkcje poznawcze, w tym pamięć, nie są ściśle zlokalizowane w mózgu, nie są też w nim dowolnie rozproszone. Zależą natomiast od złożonej, a za razem wyspecjalizowanej sieci obszarów mózgu, które ze sobą współgrają.

dr hab. Katarzyna Ślebarska, prof. UŚ 
Dyrektor Instytutu Psychologii 
Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet Śląski w Katowicach 

Jest to jedno z tych prostych pytań, na które nie ma prostej odpowiedzi, a może nie ma odpowiedzi w ogóle. Może rację miał Jean Jacques Rousseau, który uważał, że dawni ludzie, żyjący w stanie naturalnym, komunikowali się za pomocą intonacji, westchnień, okrzyków – za pomocą dźwięków, które miały charakter tyleż muzyczny, co językowy? I że później, w miarę jak język stawał się coraz bardziej suchy i abstrakcyjny, z tej pierwotnej melopei wyodrębniła się muzyka, która zachowała czysto emocjonalny aspekt pierwotnego systemu komunikacji? A może do prawdy zbliżył się Karol Darwin, który uważał, że źródłem muzyki jest biologiczna strategia uwodzenia, czyli śpiew ptaków? A może trzeba uznać argumenty marksistów, którzy sądzili, że muzyka służyła celom praktycznym, takim jak rytmiczna organizacja pracy, w tym także pracy niewolniczej? A może przekonają nas raczej religioznawcy podkreślający rytualno-magiczne początki muzyki? Pytania się mnożą a pewnej odpowiedzi nie widać. A może po prostu szukamy jej nie tam, gdzie trzeba? Bo może najlepszą sugestię podsunął Adam Mickiewicz: „Miej serce i patrzaj w serce”.       

prof. Marcina Trzęsioka
Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego w Katowicach